Info
Ten blog rowerowy prowadzi kojak z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 3382.66 kilometrów w tym 387.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.18 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 17470 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Czerwiec2 - 2
- 2012, Styczeń1 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 2
- 2011, Lipiec19 - 4
- 2011, Czerwiec5 - 0
- 2011, Maj3 - 2
- 2010, Wrzesień7 - 9
- 2010, Sierpień6 - 4
- 2010, Lipiec13 - 9
- 2010, Czerwiec7 - 6
- 2010, Maj1 - 0
Z sakwami
Dystans całkowity: | 1910.24 km (w terenie 262.00 km; 13.72%) |
Czas w ruchu: | 122:40 |
Średnia prędkość: | 15.57 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.00 km/h |
Suma podjazdów: | 16960 m |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 68.22 km i 4h 22m |
Więcej statystyk |
- DST 44.56km
- Czas 04:09
- VAVG 10.74km/h
- Podjazdy 1700m
- Sprzęt Pierwszy
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2011 - Dzień 9: Djurdjevica Tara - Durmitor (Balkans 2011 - Day 9)
Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 0
Jest niedziela, więc już tydzień naszej wyprawy za nami. Noc minęła szybko, ja wziąłem garść tabletek na noc, aby wypocić chorobę i móc kontynuować wyprawę. Wstajemy około 7:30 i udajemy się do pobliskiej cerkwi. Każdy jechał osobno, bo najpierw Marcin czekał na mnie i Jerzy pojechał, a potem ja jeszcze zawróciłem po liczniczek. Cerkiew była położona po drugiej stronie mostu i prowadziła do niej boczna droga. Po drodze trochę pobłądziłem ale dotarłem do celu przed 8. Jak się okazało na miejscu msza może będzie o 9 - jeśli pop dotrze.Bałkany 2011 - Dzień 9: Djurdjevica Tara - Durmitor -> w drodze do Gór Durmitor
© KojakBałkany 2011 - Dzień 9: Djurdjevica Tara - Durmitor -> w babiczce ...
© KojakBałkany 2011 - Dzień 9: Djurdjevica Tara - Durmitor -> Jerzy w babiczce ...
© KojakBałkany 2011 - Dzień 9: Djurdjevica Tara - Durmitor -> Durmitor - ruchome przeszkody na trasie
© KojakBałkany 2011 - Dzień 9: Djurdjevica Tara - Durmitor -> pasące się owce na zboczach (Durmitor)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 9: Djurdjevica Tara - Durmitor -> Dumitor w pełnej okazałości
© KojakBałkany 2011 - Dzień 9: Djurdjevica Tara - Durmitor -> Jerzy prosi o corny :)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 9: Djurdjevica Tara - Durmitor -> podziwiam piękne widoki ...
© KojakBałkany 2011 - Dzień 9: Djurdjevica Tara - Durmitor -> kolacja - jagnięcina
© Kojak
Oto trasa:
- DST 49.39km
- Czas 03:00
- VAVG 16.46km/h
- Podjazdy 2800m
- Sprzęt Pierwszy
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara (Balkans 2011 - Day 8)
Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 0
Rano nie fatygujemy już Vesco, tylko prędko pakujemy się, zostawiamy list pożegnalny i ruszamy w drogę. Po drodze zajeżdżamy do sklepu, gdzie robimy małe zakupy na śniadanie. Droga dość płaska, więc nie męczymy się na górkach, jest natomiast chłodno i wieje wiatr stąd z czasem ubieramy się cieplej i pokonujemy kolejny kilometry. Jedziemy wzdłuż rzeki Tara, której kolor rzuca na kolana - oto jeden z widoczków.Bałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara -> widok na rzekę Tara
© Kojak
Droga, którą idzie nam jechać jest asfaltowa i nie ma zbyt dużo dziur. Ruch jest mały, więc korzystamy z całej szerokości drogi. Przejeżdżamy przez liczne tunele w skałach, jednak ich długość z reguły nie przekracza, więcej niż 300 metrów. Bałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara -> Tunel I
© KojakBałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara -> Tunel II
© KojakBałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara -> szczęśliwy Jerzy
© Kojak
Zaczyna lekko mżyć, więc zakładamy jeszcze jedną warstwę. Niestety po chwili deszcz przybiera na sile. Zatrzymujemy się na poboczu, ale mamy możliwość zejścia do rzeki i schowania się przed deszczem. Akurat jest godzina 14, więc robimy przerwę na obiad. Rowery zostają przy drodze, a my schodzimy niżej i gotujemy makaron.Bałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara -> na małym moście nad Tarą
© KojakBałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara -> Tara
© KojakBałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara -> widoczek na Tarę
© KojakBałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara -> friends ...
© Kojak
Po obiedzie mieliśmy nawet drzemkę :) Po 17 ruszamy dalej i nagle niespodziewanie naszym oczom pojawia się wyczekiwany obiekt tej wyprawy. Bałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara -> most na Tarze w tle
© Kojak
O 18 jesteśmy już nad mostem w Djurdjevica Tara. Jest już za późno, więc rafting'u na Tarze nie będzie. Nad mostem jest motel, w którym zdecydowaliśmy sie przenocować. Cena 11 EURO ze śniadaniem była bardzo kusząca, gdyż luksusu w postaci prysznicu i prania podczas tej wyprawy nie zaznaliśmy. Dodatkowo jutro jest niedziela, a w pobliżu jest cerkiew, w której rano powinna być msza. W motelu mogliśmy skorzystać z internetu, więc wszyscy skorzystaliśmy z tego.
Oto most na Tarze w pełnej okazałości:Bałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara -> most nad rzeką Tara I
© KojakBałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara -> most nad rzeką Tara I
© KojakBałkany 2011 - Dzień 8: Mojkovac - Djurdjevica Tara -> most nad rzeką Tara II
© Kojak
Dzień następny
Dzień poprzedni
Oto trasa:
- DST 51.31km
- Czas 03:28
- VAVG 14.80km/h
- Podjazdy 100m
- Sprzęt Pierwszy
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2011 - Dzień 7: Jezioro Szkoderskie - Podgorica/Mojkovac (Balkans 2011 - Day 7)
Piątek, 22 lipca 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 0
Rano szybko wstajemy i opuszczamy miejsce dzikiego noclegu. Na początku z górki jeszcze - to zapewne jeszcze końcówka wczorajszej górki. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się na śniadanie, na które zjedliśmy po burku. Będąc na Bałkanach nie można nie spróbować tej potrawy. Przepis tutaj.
Niestety ze względu na upały i moją chorobę musimy skrócić trasę i nie objeżdżamy Jeziora Szkoderskiego, tylko kierujemy się od razu w stronę Podgoricy.
Dodatkowo zamierzamy wziąć pociąg w kierunku Mojkovac. O 13 jesteśmy już w stolicy Czarnogóry i udajemy się w kierunku dworca PKP. Gdy dotarliśmy do celu, okazuje się, że na dworcu jest "powódź", a raczej Pan ze strażacką sikawką myje podłogę :)Bałkany 2011 - Dzień 7: Jezioro Szkoderskie - Podgorica/Mojkovac -> Dworzec PKP w Podgoricy
© Kojak
Po zaciągnięciu informacji udajemy się do centrum, w celu zjedzenia obiadu oraz obejrzenia miasta.Bałkany 2011 - Dzień 7: Jezioro Szkoderskie - Podgorica/Mojkovac -> meczet w dawnej dzielnicy tureckiej w Podgoricy
© KojakBałkany 2011 - Dzień 7: Jezioro Szkoderskie - Podgorica/Mojkovac - turecka wieża zegarowa (Sahat Kula) w Podgoricy
© KojakBałkany 2011 - Dzień 7: Jezioro Szkoderskie - Podgorica/Mojkovac -> odpoczynek ...
© KojakBałkany 2011 - Dzień 7: Jezioro Szkoderskie - Podgorica/Mojkovac -> 3 rumaki z sakwami
© Kojak
Na dworzec docieramy kilkanaście minut przed pociągiem. Dużo ludzi jest już na stacji, co prognozuje ścisk. Ze stolicy Czarnogóry w ciągu dnia odjeżdża około 10 pociągów, cieszmy się więc, że w Polsce jest ich trochę więcej ;) Pociąg do Mojkovac miał aż 3 wagony i konduktor nie pozwolił nam zapakować wszystkich rowerów do ostatniego wagonu. Marcin musiał jechać sam w środkowym. Ceny biletów nie były wygórowane, a mianowicie za rower 4 EUR, a za osobę 3 EUR. Na drogę kupiliśmy arbuza, więc gdy ruszyliśmy zajęliśmy się jego konsumpcją. Pociąg powoli zaczął wspinać się w górę, a my mieliśmy przepiękne widoki. Po drodze pociąg przejeżdżał przez tunele, w których zatrzymywał się na chwilę i ludzie wysiadali. Okazało się, że po drodze mijaliśmy niewidoczne stacje. Widok ludzi wysiadających w środku nieoświetlonego tunelu na początku robił wrażenie, jednak po kilku takich "stacjach" przywykliśmy do tego.
Do Mojkovac docieram po 20. Jest już szarówka i czuć, że zmieniliśmy wysokość. Zaczynamy od ubrania cieplejszej odzieży, a następnie szukania noclegu. Próbujemy najpierw u strażaków, ale niestety bez sukcesu. Kręcimy się trochę po mieście, aż tu nagle woła ktoś do Was po angielsku, czy nie potrzebujemy pomocy. Pierwsza moja myśl była następująca: może wreszcie uda się nocleg na gospodarza i będzie okazja zbratać się z miejscową ludnością. Po wymianie kilku zdań z wołającym nas mężczyzną (Vesco vel. Tiger) i jego kolegą (Zoran) okazuje się, że remontują placówkę Czerwonego Krzyża. Vesco zaprasza nas na nocleg, ale najpierw rozmawiamy. Jak się okazuje Zoran pracował w Niemczech oraz ma z Polką dwie córki. Próbuje rozmawiać z nami po polsku i niemiecku, ale niestety niezbyt mu to wychodzi :) W międzyczasie pijemy rakiję. Jak przystało na Polaków walnęliśmy na raz co wzbudziło zdziwienie towarzyszy. Jak powiadał Vesco rakije powinniśmy "taste". Gdy dotarliśmy do domu Vesco rozbiliśmy namioty, a następnie Tiger zaprosił nas na kolację. Długo by pisać jak nam dobrze się rozmawiało i jak miło spędziliśmy czas. Kocham za to podróże, podczas których można poznać takich ludzi, jak Vesco, którzy niewiele mają, ale potrafią się tym dzielić.
Około 1 w nocy kładziemy się spać, jednak wcześniej Tiger informuje nas, że na robiąc śniadanie możemy korzystać z jego kuchni i lodówki. (Vesco thank you for your hospitality)
Twarze Podgoricy (stolicy Czarnogóry):Bałkany 2011 - Dzień 7: Jezioro Szkoderskie - Podgorica/Mojkovac -> Twarze Podgoricy I
© KojakBałkany 2011 - Dzień 7: Jezioro Szkoderskie - Podgorica/Mojkovac -> Twarze Podgoricy II
© Kojak
Dzień następny
Dzień poprzedni
Oto trasa:
- DST 65.53km
- Czas 04:37
- VAVG 14.19km/h
- Podjazdy 1500m
- Sprzęt Pierwszy
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie (Balkans 2011 - Day 6)
Czwartek, 21 lipca 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 0
W środku nocy obudziła mnie czyjaś latarka, która świeciła mi prosto w oczy ... na szczęście z dość dalekiej odległości. Szybko obudziłem chłopaków i pozdrowiliśmy nieznajomego z Polski oraz pożyczyliśmy miłej nocy :) Reszta nocy przebiegła już spokojnie, chociaż kilkakrotnie się budziłem. Jak się okazało rano spaliśmy na czyimś polu.Bałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> nocleg w Kotorze
© Kojak
Po szybkim spakowaniu udajemy się na miejsce, które wczoraj Jurek znalazł na nocleg. Był tam stół, więc zjedliśmy śniadanie jak przystało na ludzi ;)Bałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> śniadanie w Kotorze
© KojakBałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> śniadanie w Kotorze
© Kojak
Po śniadaniu ruszamy w drogę, a raczej udajemy się w stronę tunelu, którego nocą nie chcieliśmy pokonać. Tunel miał ponad 1 km i w niektórych miejscach nie był oświetlony, więc wczorajsza decyzja była jak najbardziej trafna. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się przy supermarkecie na zakupy i posiłek, który trochę się przedłużył. Dopiero o 14, po 30 km, docieramy do miejscowości Sveti Stefan. Tutaj zatrzymujemy się na plaży. > Sveti Stefan
© KojakBałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> żeby nie było, że tylko jeździmy :)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> Sveti Stefan
© Kojak
Po 16 zbieramy się w dalszą drogę. Dzisiaj nie robimy obiadu i zamierzamy skorzystać z restauracji. Niestety po przejechaniu 5 km zaczyna się podjazd roboczo nazwy przeze mnie "maaassssakra". Już tłumaczę dlaczego :) Mianowicie jedziemy w temperaturze ponad 30 stopni Celsjusza, bez obiadu - 5 cornów na podjeździe nie dają niestety kopa :/ Ja jestem po/w trakcie choroby. Wspięcie się z 63 m n.p.m. na 671 m n.p.m zajęło mi prawie 2 godziny. Kąt nachylenia 7%, miejscami 9%, a prędkość 7-8 km/h. Po drodze były podjazdy o większym kącie nachylenia, ale nie takie długie i jakoś nie sprawiły mi tak dużego problemu jak ten.Bałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> Jerzy pytający: my mamy tam wjechać ???
© KojakBałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> jak na jest w miarę płasko, więc Jerzy jest zadowolony
© KojakBałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> jadę ...
© Kojak
Mały odpoczynek - Jurek odskoczył do przodu, gdyż na takim podjeździe lepiej, aby każdy jechał swoim tempem. Marcin jednak wolał jechać ze mną, abym gdzieś nie został.Bałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> odpoczynek na podjeździe I
© KojakBałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> odpoczynek na podjeździe II
© KojakBałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> widok z góry
© KojakBałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> podjazd cd.
© KojakBałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> tak mniej więcej wyglądał podjazd
© Kojak
Jak wiadomo po każdym podjeździe jest i długo wyczekiwany zjazd. Jurka na górze nie było, więc postanowiliśmy troszkę przyspieszyć tempo i na zjeździe prędkość nie schodziła poniżej 40 km/h (oprócz zakrętów powyżej 90 stopni).Bałkany 2011 - Dzień 6: Kotor - Jezioro Szkoderskie -> zjazd ...
© Kojak
Jurka spotkaliśmy w restauracji, w której zjedliśmy późny obiad, a zarazem kolację. Z menu wybraliśmy przysmak Czarnogóry - Ćevapčići wraz z miejscowym winem. Nocleg dzisiaj po raz kolejny na dziko, gdyż nikt nie chciał użyczyć kawałka ziemi na namiot lub same śpiwory.
Dzień następny
Dzień poprzedni
Oto trasa:
- DST 65.20km
- Czas 03:54
- VAVG 16.72km/h
- Podjazdy 680m
- Sprzęt Pierwszy
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor (Balkans 2011 - Day 5)
Środa, 20 lipca 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 0
Rano zaczynam od leków, gdyż przeziębienie daje znać o sobie nadal :/ Po przekroczeniu granicy zatrzymujemy się przy pierwszym większym markecie na zakupy. Marcin z Jurkiem kupili m.in. arbuza, którego konsumowaliśmy na parkingu prze marketem :) Dodam tylko, że w tutejszych krajach arbuzy są sprzedawane w całości, na szczęście chłopaki załatwili krojenie owocu na części.Bałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> Jerzy konsumuje arbuza w Czarnogórze
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> nutelka konsumuje arbuza w Czarnogórze
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> konsumujemy arbuza na parkingu przy sklepie (Czarnogóra)
© Kojak
Po postoju ruszamy w drogę i po kilku kilometrach docieramy do Herceg Novi. Jest to jeden z najczęściej odwiedzanych kurortów w Czarnogórze, obok Budvy i Kotoru. W drodze do Starego Miasto robię pamiątkowe zdjęcia.Bałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> Marcin i pomnik w Herceg Novi
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> kamienice w Herceg Novi
© Kojak
Jerzy pozostaje z rowerami, a ja z Marcinem idziemy na zwiedzanie. Do Starego Miasta (Stari Grad) wchodzimy przez bramę poz wieżą zegarową z 1667.Bałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> wieża zegarowa (sat kula, Tora) z 1667 w Herceg Novi
© Kojak
Stare Miasto skupione jest wokół placu Trg Herceg Stefana z cerkwią św. Michała Archanioła z lat 1883-1905, wzniesioną w stylu serbsko-bizantyjskim.Bałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> Cerkiew św. Michała Archanioła w Herceg Novi
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> Cerkiew św. Michała Archanioła w Herceg Novi
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> wnętrze cerkwii (Herceg Novi)
© Kojak
Z cerkwi udaliśmy się schodami do tureckiej twierdzy Kanli Kula, co w znaczeniu dosłownym oznacza: krwawa wieża. Obiekt ten został wybudowany w 1487 roku i początkowo służył jako więzienie. Obecnie znajduje się tutaj teatr. Za wstęp do twierdzy trzeba zapłacić parę euro, w zamian w sumie nic się nie dostaje. Brak tutaj tablic z jakimiś wiadomościami, a sama twierdza nie robi wrażenia.Bałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> schody do twierdzy Kanli kula w Herceg Novi
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> Twierdza Kanli Kula i góry w tle (Herceg Novi)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> szukając cienia (Twierdza Kanli Kula - Herceg Novi)
© Kojak
Po zwiedzeniu twierdzy udajemy się do twierdzy Forte Mare oraz cytadeli. Po drodze mijamy katolicki kościół św. Hieronima, powstały w 1856 w miejscu zniszczonego meczetu.Bałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> kościół w Herceg Novi
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> dzwonnica w Herceg Novi
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> dzwonnica w Herceg Novi - ujęcie drugie
© Kojak
Około godziny 16 robimy jeszcze pamiątkowe zdjęcie całej ekipy na Starówce i ruszamy do Kotoru mijając po drodze przepiękne czarnogórskie fiordy i inne widoczki. Oto część z nich.Bałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> ekipa w całości (Herceg Novi)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> jest dobrze ... pozory muszą być :) (Boka Kotorska)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> nutelki w natarciu (Boka Kotorska)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> w drodze do Kotoru
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> Marcin w drodze do Kotoru
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> w drodze do Kotoru
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> Jerzy w drodze do Kotoru
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> Sveti Dordje (Boka Kotorska)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> dwie cerkwie na wyspach takie widoki tylko w Czarnogórze (Boka Kotorska)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> Boka Kotorska w pełnej okazałości 1
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> Boka Kotorska w pełnej okazałości 2
© Kojak
Do Kotoru dotarliśmy po 20, jedząc w międzyczasie kolację w jednej z mijanych miejscowości. "Kotor położony jest nad Zatoką Kotorską (Boka Kotorska) na wybrzeżu Adriatyku, u podnóża masywu Lovćen, otoczony z trzech stron górami. Zatoka posiada cechy norweskich fiordów i jest niekiedy określana jako najdalej położony na południe fiord Europy.
Kotor jest jednym z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast w południowo-wschodniej Europie, pełen zabytkowych budowli. Stare miasto otoczone jest średniowiecznymi murami miejskimi, które łączą się z twierdzą św. Jana (Tvrdjava Sv. Ivan) na Samotnym Wzgórzu o wysokości 260 m n.p.m. Długość murów wynosi 4,5 km, wysokość – 20 m, a szerokość 15 m.
W uznaniu wyjątkowej wartości historycznej części Kotoru został on w roku 1979 wpisany na listę światowego dziedzictwa kulturalnego UNESCO." (pl.wikipedia.org)
Do Starego Miasta jest zakaz wjazdu rowerów, więc standardowo dzielimy się i ruszamy na zwiedzanie. Po wejściu główną bramą na starówkę natrafiamy na wieżę zegarową z XVI wieku. Z Marcinem obieramy kierunek na twierdzę św. Jana. Mijamy po drodze pierwotną katedrę romańską św. Tryfona.Bałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> wieża zegarowa z XVI wieku w Kotorze
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> uliczka w zabytkowym Kotorze
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> pierwotna katedra romańska św. Tryfona (Kotor)
© Kojak
Do twierdzy prowadzą kamieniste schody, które w niektórych miejscach są dość ostre i pokonywanie ich w sandałach sprawia mały problem. Wchodząc coraz wyżej można podziwiać przepiękne widoki. Niestety, gdy docieramy do bram twierdzy okazuje się, że jest ona otwarta tylko do 21 i nie możemy wejść zwiedzić. Kilkudziesięciu minutowa wspinaczka była na marne, pozostaje nam zejście w dół i robienie pamiątkowych zdjęć.Bałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> Kotor nocą - widok z drogi do twierdzy
© Kojak
Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o cerkiew św. Mikołaja.Bałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> cerkiew św. Mikołaja (Kotor)
© Kojak
Gdy Jerzy ruszył na zwiedzanie Marcin postanowił porobić kilka zdjęć jachtom w porcie. Niestety ze względu na późną porę i brak statywu zdjęcia nie są idealne :/Bałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> takie jachty można zobaczyć w Kotorze
© KojakBałkany 2011 - Dzień 5: granica z Czarnogórą - Kotor -> taki jacht podziwialiśmy w Kotorze
© Kojak
Gdy byliśmy już w komplecie ruszyliśmy w celu poszukiwania noclegu. Opuszczenie miasta nie wchodziło w grę, gdyż drogą którą mieliśmy jechać był dość długi tunel, który nie wiedzieliśmy jak dobrze jest oświetlony. Oddalając się na około kilometr od centrum szukaliśmy dogodnego miasta na nocleg. Niestety nie była to dość łatwa sprawa. Na szczęście Marcin wypatrzył niezłą miejscówkę, która zastąpiła pomysł Jurka. Do miejsca spoczynku trzeba było rozmontować rower, gdyż najpierw trzeba było pokonać murek o wysokości około metra, a następnie przez strome zbocze przejść 20 metrów. Nie rozbijamy namiotów tylko kładziemy się po chmurką. Gwieździste niebo nie zapowiada deszczu w nocy.
Zapomniałem dodać, że Jurek złapał dętkę w przednim kole tego dnia.
Dzień następny
Dzień poprzedni
Oto trasa:
- DST 39.57km
- Czas 02:53
- VAVG 13.72km/h
- Podjazdy 650m
- Sprzęt Pierwszy
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą (Balkans 2011 - Day 4)
Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 0
Standardowo pobudka ok. 7/8 i pakowanie, podczas którego zajeżdża do nas ochrona kempingu z informacją, że tu nie można się rozbijać namiotów. Dobrze, że nie zlokalizowali nas w nocy bo mógłby być wtedy większy problem. Ochroniarze poczekali aż zwiniemy się cali. Po wizycie na plaży szybko udajemy się do centrum na zwiedzanie. Ja niestety odczuwam lekki ból gardła, który jak się okazało później nasila się z każdą godziną. Owy ból jest pewnie efektem wczorajszego zmrożonego arbuza. Miejmy nadzieję, że niedługo przejdzie i będę mógł kontynuować jazdę.
Niestety do Starego Miasta nie możemy dostać się rowerami ze względu na schody:Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> Dubrownik schody do Starego Miasta
© Kojak
A oto widok po zejściu ze schodów ...Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> Dubrownik Stare Miasto
© Kojak
... wprost na najważniejszą ulicę Dubrownika - Placa, przebiegająca przez środek Starego Miasta od bramy Pile do przeciwległej ściany murów obronnych, niedaleko starego portu.
Dzielimy się i Jerzy idzie pierwszy na zwiedzanie, my zaś z Marcinem pilnujemy rowerów i jemy śniadanie.
Teraz trochę o samym mieście - na samym wstępie polecam e-przewodnik, na podstawie którego opiszę to piękne miasto, w którym średnio w roku świeci słońce przez 2600 godzin.
"Dubrownik został założony na jednym z ważniejszych morskich szlaków handlowych, prowadzących ze wschodu na zachód, niedaleko ujścia Neretwy. Według odkryć archeologicznych, pierwsi ludzie zamieszkali w tych okolicach ok. VI w. n.e. Dzisiejszy Dubrownik powstał na niewielkiej skalistej wysepce. Nazwa kolonii - Laus, która dała mu początek, po grecku oznacza skałę. W kolejnym stuleciu dotarli tutaj Słowianie, którzy założyli w pobliżu własną osadę - Dubravę, nazwaną tak od porastającego teren dębu skalnego. Obie osady istniały koło siebie przez kilka stuleci, aż w końcu w XII w. przesmyk morski oddzielający Laus od lądu zasypano (na jego miejscu jest teraz główna ulica miasta - Placa Stradun) i obie osady połączyły się, tworząc niezwykły słowiańsko-romański konglomerat. Tutejsze fortyfikacje powstały dosyć wcześnie, a po raz pierwszy poddano je próbie już w IX w., kiedy to przetrwały 15-miesięczne oblężenie Saracenów."
Teraz trochę z bieżącej historii:
"Separacja Chorwacji od byłej Jugosławii bardzo krwawo odbiła się na Dubrowniku. W październiku 1991 r. miasto zaatakowały połączone wojska serbskie i czarnogórskie. Od strony morza ostrzeliwała je flota jugosłowiańska, a z położonych na wschodzie wysokich gór atakowali Czarnogórcy. Oblężenie trwało do maja 1992 r. i spowodowało śmierć ponad 3000 ludzi, a ok. 20 tys. mieszkańców straciło dach nad głową. Uszkodzono 68% spośród 824 budynków Starego Miasta.
Na szczęście po zniszczeniach wojennych dziś nie ma już prawie śladu. Dubrownik, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO, szybko zdobył fundusze na odbudowę. Tylko rzadkie ślady po kulach i nowe dachówki przypominają o niedawnej tragedii."
"Miasto otaczają fortyfikacje o długości 1940 m, wysokości do 25 m i grubości, która waha się w granicach 1,5-6 m. Mury, budowane od IX do XVII w., wzmacnia dodatkowo pięć bastionów, trzy wieże okrągłe i dwanaście kwadratowych."
Najpiękniejsze widoki można podziwiać z największej, północnej baszty Minčeta z XIV/XV wieku, której pierwowzór wzniósł w 1319 r. Nichifor Ranjina.Bałkany 2011 - Dzień 3: Ploce - Dubrownik -> Dubrownik - mury obronne
© Kojak
My zwiedzanie zaczynamy od strony wschodniej schodząc wspomnianymi wcześniej schodami na główną ulicę Starego Miasta i plac Luža. "Nazwa pochodzi od tzw. Loggii Dzwonów, która znajdowała się w tym miejscu. Jej dzwony ostrzegały kiedyś mieszkańców miasta przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, a także zwoływały Wielką Radę."
Plac Luža w pełnej okazałości:Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> Plac Luža (Dubrownik)
© Kojak
Na zdjęciu trochę (po lewej stronie od centrum) widać pałac Sponza, który znajduję z północnej strony placu Luža. Pałac ten został zbudowany w latach 1516-22 według projektu miejscowego architekta Paskoje Miličevicia, przy udziale braci Andrijić. "Niegdyś mieściły się tu urząd celny, skarbiec, mennica, bank, urząd miar, Akademia Dubrownicka, a nawet Muzeum Rewolucji Socjalistycznej. Pałac Sponza, reprezentujący oryginalny gotycko-renesansowy styl, przetrwał trzęsienie ziemi z 1667 r. Dzisiaj mieści się w nim Archiwum Republiki Dubrownickiej (Arhiva Dubrovačke Republike) ze wspaniałą kolekcją manuskryptów (niektóre prawie tysiącletnie) oraz wystawą ukazującą dzieje Dubrownika."Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> Pałac Sponza (Dubrownik)
© Kojak
Na placu znajduje się również kolumna Orlanda, wieżę zegarową z 1444 r., mierzącą 31 m wysokości oraz Mała Fontanna Onufrego (Mala onofrijeva česma) z XV w.Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> kolumna Orlanda (Dubrownik)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> Mała Fontanna Onufrego (Dubrownik)
© Kojak
"Od południowej strony placu Luža, naprzeciwko pałacu Sponza, zachował się misternie zdobiony kościół św. Błażeja (sv. Vlaho) - patrona Dubrownika. Dzisiejsza barokowa świątynia pochodzi z lat 1706-14. Została zaprojektowana przez Marino Gropellego, który wzorował się na kościele św. Maurycego w Wenecji. Pierwotny, romański kościół zniszczyło trzęsienie ziemi. Do wejścia wiodą szerokie schody z balustradami."Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> Kościół św. Błażeja (sv. Vlaho) w Dubrowniku
© Kojak
"Romańską pozostałością we wnętrzu jest słynna srebrna rzeźba św. Błażeja, trzymającego w ręce makietę Dubrownika sprzed trzęsienia ziemi, jednak całe wnętrze świątyni jest przede wszystkim wspaniałym przykładem bogatego baroku."Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> Kościół św. Błażeja (sv. Vlaho) w Dubrowniku
© Kojak
Po zwiedzeniu wnętrza kościoła św. Błażeja razem z Marcinem kierujemy się na południe uliczką Pred dvorom. Tutaj po lewej stronie mijamy Pałac Rektorów (Knežev dvor). "Początkowo na jego miejscu stał zamek obronny z XII-XIII w., zniszczony na skutek eksplozji prochu w 1435 r. Po trzęsieniu ziemi w 1667 r. mistrzowie z Korčuli - Salvi di Michele, Pietro di Martino da Milano i Jeronim Škarpa - zbudowali tu pałac w stylu renesansowym. Pałac Rektorów przypomina wenecki Pałac Dożów. Fasadę od strony ulicy podpierają kolumny z korčulańskiego marmuru z pięknie zdobionymi kapitelami. Wewnątrz znajduje się dziedziniec z krużgankami, na którym latem odbywają się koncerty muzyki klasycznej. Nad drzwiami do sali, w której gromadziła się Wielka Rada, widnieje łaciński napis: „Zapomnijcie o sprawach osobistych - dbajcie o sprawy publiczne". Dzisiaj w pałacu mieści się Muzeum Miejskie (Gradski muzej)."
Dalej w kierunku południowym na niewielkim wzgórzu stoi Katedra Wniebowstąpienia NMP (Stolna crkva Velike Gospe). Jest to barokowy, nakryty kopułą kościół z 1713 r.Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> kopuła Katedry Wniebowstąpienia NMP (Dubrownik)
© Kojak
Staramy się dotrzeć do Fortu św. Jerzego, niestety miasto jest w remoncie i brak oznaczenia kierunków zwiedzania powoduje, że zawracamy i docieramy do miejskiego targowiska na placu Gundulićeva. "W środku placu króluje rzeźba Ivana Gundulicia - słynnego poety pochodzącego z Dubrownika. Wsławił się on głównie jako autor poematu Osman, w którym opiewał walki pod Chocimiem. Postument pomnika poety ozdabiają cztery płaskorzeźby, przedstawiające sceny z poematu - można się tu doszukać wizerunków króla Jana III Sobieskiego i hetmana Chodkiewicza."Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> rzeźba Ivana Gundulicia w Dubrowniku
© Kojak
Jak widać na zdjęciu rzeźba to częste miejsce spotkań miejscowych gołębi.
Na placu znajdowała się mała fontanna, z której Marcin postanowił zrobić odpowiedni użytek.Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> fontanna na placu Gundulićeva (Dubrownik)
© Kojak
Słońce na zenicie sięga coraz wyżej, temperatura dzisiejszego dnia robi się niezbyt ciekawa, a mój ból gardła coraz gorszy. Po godzinie zwiedzania docieramy po barokowych schodach do Kościoła św. Ignacego Loyoli, który został zbudowany w latach 1699-1725.Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> kościół św. Ignacego (Dubrownik)
© Kojak
W środku, na prawo od wejścia znajduje się jedna z najstarszych w Europie (1885) imitacji groty w Lourdes. Przy świątyni stoi dzwonnica, w której zachował się najstarszy dzwon w Dubrowniku (odlany jeszcze w 1355!).Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> wnętrze kościoła św. Ignacego (Dubrownik)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> imitacji groty w Lourdes w kościele św. Ignacego (Dubrownik)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> ołtarz w kościele św. Ignacego (Dubrownik)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> świeczki w kościele św. Ignacego (Dubrownik)
© Kojak
Po zwiedzeniu wnętrza udajemy się po schodach na Plac Placa.Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> Marcin na schodach (Dubrownik)
© Kojak
Tutaj, przy wejściu do Starego Miasta przez bramę Pile, znajduje się Wielka Fontanna Onufrego (Velika onofrijeva česma). "Jest to okrągła, dosyć spora budowla, którą w 1438 r. wzniósł Onofrio di Giordano della Cava, żeby uczcić zakończenie budowy wodociągu, dostarczającego miastu wodę ze źródeł rzeki Dubrovački, odległych o 12 km. Pierwotnie była bardzo bogato zdobiona, ale po trzęsieniu ziemi w XVII w. uległa zniszczeniu i do dzisiaj zachowało się jedynie 16 rzeźbionych masek, z ust których wypływa woda. Podobno, jeżeli ktoś napije się wody ze wszystkich szesnastu kranów, obchodząc fontannę zgodnie z ruchem wskazówek zegara, spełni się jego życzenie."Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> Wielka Fontanna Onufrego oraz kościół św. Zbawiciela (Dubrownik)
© Kojak
Na zdjęciu oprócz fontanny i murów obronnych widać kościół św. Zbawiciela (sv. Spasa). "Ten niewielki kościółek został zbudowany przez Petra Andrijicia w latach 1520-28 w stylu renesansu lombardzkiego. Jest to jedna z nielicznych budowli Dubrownika, która przetrwała wielkie trzęsienie ziemi w 1667 r."
Przed 14 kończymy zwiedzanie Dubrownika, pozostaje nam jeszcze ostatni rzut oko na ulicę Placa: Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> widok na ulicę Placa z wiezą zegarową (Dubrownik)
© KojakBałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> kamienice na Starym Mieście Dubrownika
© Kojak
Po dotarciu do Jurka pozostały nam pamiątkowe zdjęcia ...Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> pamiątkowe zdjęcie przy murach obronnych Dubrownika z Jerzym
© KojakBałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> mury obronne Dubrownika
© Kojak
Dopiero po 14 opuszczamy to piękne miasto i zaczynamy pedałowanie. Centrum Dubrownika leży dość nisko, więc zaczynamy od podjazdu, z którego roztacza się piękny widok.Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> Dubrownik w całej okazałości
© Kojak
Po drodze zatrzymujemy się na obiad - dzisiaj jest już za późno, aby coś ugotować, a musimy opuścić okolice Perły Adriatyku, gdyż ceny są tutaj znacznie zawyżone. Z menu restauracji wybieramy czarne risott, które mi nie przypadło do gustu, głównie za sprawą atramentu kałamarnicy. A może to były spowodowane rozwijającą się chorobą w moim organizmie, sam już nie wiem ? Gdy Jerzy poszedł na zakupy jak skorzystałem z okazji i uciąłem sobie drzemkę w celach regeneracji sił - Marcin pilnował dobytku :)
Dzisiejszego dnia szybko kończymy jazdę, bo już około 20. Mimo małego dystansu ja nie czuję się najlepiej, stąd chłopaki decydują, że mam zjeść kolację, a oni zajmą się namiotami. Do kolacji w warunkach bojowych dodałem naturalne witaminy z cytryny i innych owoców plus oczywiście inne tabletki, a następnie położyłem się spać. Dzięki panowie za pracę zespołową :)Bałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> kolacja w warunkach bojowych
© KojakBałkany 2011 - Dzień 4: Dubrownik - granica z Czarnogórą -> Jerzy i namioty w sadzie
© Kojak
Jeszcze raz pragnę podkreślić, że większość opisu Dubrownika pochodzi ze strony www.e-przewodniki.pl
Dzień następny
Dzień poprzedni
Oto trasa:
- DST 103.26km
- Czas 06:15
- VAVG 16.52km/h
- VMAX 50.00km/h
- Podjazdy 1850m
- Sprzęt Pierwszy
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2011 - Dzień 3: Ploce - Dubrownik (Balkans 2011 - Day 3)
Poniedziałek, 18 lipca 2011 · dodano: 17.08.2011 | Komentarze 0
Rano standardowo śniadanko, pakowanie namiotów i ruszyliśmy w drogę. Po drodze minęliśmy kemping na którym mieliśmy nocowań. Temperatura powietrza szybko wzrastała i robił się niemiłosierny skwar. My dzisiaj chcieliśmy za to dojechać do Dubrownika, co oznaczało prawie 100 km - wreszcie jakiś porządny dystans :) Pierwszy postój zrobiliśmy na podjeździe, po przejechaniu 12 km - około godziny 9:30. Skusiła nas budka z owocami. Na początku dostaliśmy po kawałku chłodnego arbuza, a następnie kupiliśmy ćwiartkę płacąc 20 kun (ok. 13 PLN). Cena zabójcza (w markecie kilogram był za 6-8 kun) ale nasze twarze były zadowolone.Bałkany 2011 - Dzień 3: Ploce - Dubrownik -> postój na arbuza
© Kojak
Oto widoki jakie mieliśmy podczas konsumpcji:Bałkany 2011 - Dzień 3: Ploce - Dubrownik -> widok na pola uprawne w Chorwacji
© Kojak
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy - arbuz został wchłonięty przez nas kilka minut. Musieliśmy jechać dalej, bo przed nami daleka droga. Po około 24 km przekroczyliśmy granicę z Bośnią i Hercegowiną.Bałkany 2011 - Dzień 3: Ploce - Dubrownik -> Granica Chorwacja - Bośnia i Hercegowina
© Kojak
Wbrew temu co twierdzi Google Maps w Bośni i Hercegowinie istnieje droga wzdłuż wybrzeża, która dalej prowadzi ponownie do Chorwacji. Oto dowód na to: Bałkany 2011 - Dzień 3: Ploce - Dubrownik -> Droga, która wg Google Maps nie istnieje (BiH)
© Kojak
W Bośni był drugi postój - 2 śniadanie oraz owoce. W sklepach można było płacić w kunach, więc nie musieliśmy szukać kantoru ani banku. Po 32 km tego dnia opuściliśmy BiH (w samej Bośni zrobiliśmy ok. 7 km) czekał nas jeszcze spory kawałek do prze-pedałowania. Jechaliśmy w miarę równym tempem - trasa nie była zbyt wymagająca. Były wyłącznie lekkie wzniesienia. Jedynie do samego Dubrownika był dość męczący podjazd, który za chwilę zmienił się w zjazd, gdyż z głównej trasy odbiliśmy do centrum. Około 20:30 dotarliśmy na Stare Miasto. Po naradzie stwierdziliśmy, że lepiej będzie poszukać noclegu w Dubrowniku i rano wybrać się na zwiedzanie Perły Adriatyku. Dubrownik reklamuje się jako najpiękniejsze miasto Europy. Bałkany 2011 - Dzień 3: Ploce - Dubrownik -> Dubrownik - mury obronne
© Kojak
Nocleg mieliśmy znaleźć na kempingu Solitudo. Jak się później okazało był to zły pomysł. Po drodze na pole namiotowe zajechaliśmy do restauracji na kolację. Z menu wybraliśmy pizze. Gdy oczekiwaliśmy na posiłek ja regenerowałem się ...Bałkany 2011 - Dzień 3: Ploce - Dubrownik -> odpoczynek w restauracji (Dubrownik)
© Kojak
Chłopaki rozmawiali i w między czasie nakręciliśmy filmik (do obejrzenia wyłącznie przy relacji live).
Między innymi Jurek pokazywał na jak dużą pizzę liczy ...Bałkany 2011 - Dzień 3: Ploce - Dubrownik -> restauracja w Dubrowniku
© Kojak
... i o wiele się nie pomylił :)Bałkany 2011 - Dzień 3: Ploce - Dubrownik -> Pizza (Dubrownik)
© Kojak
Po posiłku udaliśmy się na kemping, który okazał się dużym ośrodkiem wczasowym. Ceny były jak dla nas zbyt duże, więc zaczęliśmy szukać (tzn. Marcin z Jurkiem, a ja pilnowałem rowerów) skrawka ziemi na namioty. Misja powiodła się. O bliżej nieokreślonej porze zasnęliśmy.
Dzień następny
Dzień poprzedni
Oto trasa:
- DST 81.25km
- Czas 04:42
- VAVG 17.29km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 40.0°C
- Podjazdy 700m
- Sprzęt Pierwszy
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2011 - Dzień 2: Baska Polje - Ploce (Balkans 2011 - Day 2)
Niedziela, 17 lipca 2011 · dodano: 17.08.2011 | Komentarze 0
Rano nie obyło się bez standardowe tekstu każdej wyprawy, czyli: "Tommeeekkk wssttaawwwaaajjjj" - nie dadzą wyspać się człowiekowi na urlopie 7/8 godzin. Po przebudzeniu pakowanie i następnie ruszamy w drogę. Dzisiaj jest niedziela, więc zamierzamy wziąć udział mszy świętej w jakimś napotkanym kościele. Bez śniadania ruszamy do Makarskiej. Tutaj przed kościół św. Marka Ewangelisty trafiamy około 11:30 i na nasze nieszczęście msza już się kończy. Postanawiamy uzupełnić płyny, zjeść lekkie śniadanie oraz zrobić pamiątkowe zdjęcia. Kościół w pełnej okazałości:Bałkany 2011 - Dzień 2: Baska Polje - Ploce -> Kościół św. Marka Ewangelisty w Makarskiej
© Kojak
Z takich kraników korzystaliśmy bardzo często, woda + plus activ lub inne suplementy z minerałami stanowiły nasz główny napój w bidonie (cola była wyłącznie do kolacji :) ).Bałkany 2011 - Dzień 2: Baska Polje - Ploce -> kranik z wodą prze kościele w Makarskiej
© Kojak
Pomnik o. Andrijeja Kaćić na placu Kaćić przed kościołem:Bałkany 2011 - Dzień 2: Baska Polje - Ploce -> Kościół św. Marka Ewangelisty w Makarskiej
© Kojak
Po przejechaniu około 6 km zatrzymaliśmy się w Tucepi na obiad, który na dwa kartusze przygotowywali Marcin z Jurkiem, a ja wskoczyłem do wody. Jak przystało na kolarzy zjedliśmy spaghetti z ... konserwą. Na pytanie, czy jedzenie było dobre mogę zacytować Jerzego: "Nie spodziewałem się, że będzie takie dobre. Mi takie nie wychodzi". Syci ruszyliśmy w dalszą drogę - mieliśmy zajechać do Ploce. Na miejsce dotarliśmy przed czasem i musieliśmy czekać mszę święta. To oznaczało, że tego dnia już dalej nigdzie nie pojedziemy. Po mszy poszliśmy na kolację - w pobliżu była jedna restauracja, więc wyboru nie mieliśmy zbyt dużego. Z karty wybraliśmy krem pomidorowy oraz kurczaka, frytki oraz sałatę. Oto drugie danie:Bałkany 2011 - Dzień 2: Baska Polje - Ploce -> Kolacja w Ploce (2 danie)
© Kojak
Po posiłku i napełnieniu zapasów wody założyliśmy niezbędne oświetlenie oraz odzież cieplejszą i zaczęliśmy poszukiwania noclegu, który mieliśmy znaleźć na polu namiotowym za Ploce w kierunku Dubrownika. Droga, którą przyszło nam jechać nie była oświetlona, więc trochę pobłądziliśmy, ale w końcu znaleźliśmy miejsce na nocleg.
Dzień następny
Dzień poprzedni
Oto trasa:
- DST 61.84km
- Czas 03:38
- VAVG 17.02km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 38.0°C
- Podjazdy 1200m
- Sprzęt Pierwszy
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2011 - Dzień 1: Split - Baska Polje (Balkans 2011 - Day 1)
Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 2
Do Splitu Jurek dotarł punktualnie, niestety nasz autobus powiększał opóźnienie. Do mariny w Splicie dotarliśmy około godziny 15. Po drodze nie obyło się bez małych problemów, ale nie ma co przywoływać złych wspomnień (zaznaczę tylko, że pilot był na naszej trasie pierwszy raz).
Gdy dotarliśmy na miejsce docelowe Jurek wylegiwał się pod palmą. Częściowo miał już rower złożony, co przyspieszyło pracę. Ogarnięcie rowerów zajęło nam chwilę i udaliśmy się na kąpiel w Adriatyku. Niestety podczas zejścia do morza Marcin rozciął sobie stopę (na szczęście nie stanął na jeżowca tylko zahaczył o ostry kamień - tyle było szczęścia w tym nieszczęściu), a dokładniej piętę - nie posłuchał mojej rady, że należy założyć od razu buty na jeżowce. Po szybkiej pierwszej pomocy Marcin siedział grzecznie na skałach, a ja z Jurkiem korzystaliśmy z uroku Adriatyku. Oto dowód na to :)Bałkany 2011 - Dzień 1: Split - Baska Polje -> kąpiel w Adriatyku (Split)
© Kojak
Po szybkim prysznicu i obiedzie, na który zjedliśmy w budce bułkę z "miesanym miesem" ruszyliśmy w kierunku Dubrownika. Podczas wyjazdu ze Splitu napotkaliśmy jeden tunel, przez który Jurek nie chciał jechać. Jak przystało na demokrację został przegłosowany i musiał jechać przez niego - tunel miał może ze 100 metrów, ale stojąc na skrzyżowaniu wyglądał groźniej. Wyjazd ze Splitu nie był prosty, gdyż trafiliśmy na główną drogę, która o godzinie 18/19 była nadal dość ruchliwa. Po wjechaniu na drogę nr 8, którą jechaliśmy do samej granicy z Czarnogórą, ruch trochę zelżał. Trzeba było przyzwyczaić się do dość agresywnego stylu jazdy kierowców, zwłaszcza tirów oraz faktu, iż na każdym kroku wszyscy na wszystkich trąbią pozdrawiając się lub jak w naszym przypadku ostrzegając o zamiarze wyprzedzania. Podobnie było w Macedonii - wspomnienia wróciły jak bumerang :)
Początkowo trasa była płaska, więc ja prowadziłem z przodu, dyktując tempo 27-30 km/h. Po drodze mijaliśmy miejscowości wypoczynkowe, gdzie na każdym, no może każdym budynku była tablica/napis "Sobe/Zimmer/Rooms". Jak dla nas oznaczało to, że na nocleg u gospodarza będzie trudno.
Tutaj ostatni rzut okiem na Split:Bałkany 2011 - Dzień 1: Split - Baska Polje -> rzut okiem na Split
© Kojak
Zaczęło się ściemniać, dlatego też wszyscy zamontowaliśmy oświetlenia na naszych wehikułach, a Marcin dodatkowo przywdział kamizelkę odblaskową. Uformowaliśmy również nowy szyk: Jurek jechał z przodu, a Marcin z tyłu. Mi przypadło miejsce w środku :) W takiej konfiguracji przypadło nam pokonać pierwszy większy podjazd, który znajdował się za miejscowością Pisak (za Omis), a przed Carevici. Startowaliśmy z poziomu 0 m n.p.m. i mieliśmy się wdrapać na 229 m n.p.m. Użycie słowa wdrapać jest tutaj może nieodpowiednie, ale przy blasku księżyca i bez obiadu podjazd trochę się dłużył. Mniej więcej w połowie Marcin dał sygnał do odpoczynku - efekt braku odpowiedniej ilości wartości energetycznych w organizmie. Po krótkim postoju ruszyliśmy dalej, na szczęście już za kilkaset metrów czekał na Nas zjazd, na którym Jurek złapał pierwszą dętkę naszej wyprawy. Sytuacja nie była zbyt bezpieczna, bo zjeździe ja na liczniku w pewnych momentach miałem 45 km/h, a Jurkowi już felga tarła o asfalt. Na szczęście droga była dobrze oświetlona, więc po zjechaniu na parking przy hostelu wymieniliśmy dętkę w tylnym kole. Zdecydowaliśmy również, że na nocleg udany się do kempingów niedaleko miejscowości Baska Polje. Po dotarciu do celu ceny zbiły nas z tropu oprócz opłaty za nocleg musielibyśmy zapłacić opłatę rejestracyjną plus klimatyczne itp. Na szczęście pora o której dotarliśmy (było już po 24, a raczej bliżej 1 w nocy) pozwoliła nam "wytargować" nocleg za darmo. Rozbiliśmy jeden namiot, w którym ja miałem spać z całym bagażem, a reszta ekipy miała spać pod chmurką w śpiworach. Nie omieszkaliśmy również skorzystać z pryszniców.
Wnioski z pierwszego dnia:
- wchodzenie do morza na boso może zakończyć całą wyprawę, stąd zalecane jest zakładanie bucików,
- jazda w nocy jest mało efektywna - mała prędkość.
Dzień następny
Oto trasa:
- DST 1.25km
- Czas 00:11
- VAVG 6.82km/h
- Sprzęt Pierwszy
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2011 - początek wyprawy: transport na dworzec
Piątek, 15 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0
Nadszedł długo oczekiwany dzień: początek wyprawy na Bałkany, a konkretniej Chorwację, Czarnogórę, Albanię oraz Bośnię. Pomysł na tę część Europy urodził się w głowie mojego brata już ponad trzy lata temu - po tym jak wrócił z Hiszpanii na rowerze do Polski. Początkowo nasza wyprawa miała przebiegać mniej więcej następującą trasą:
Ze względu na fakt, iż zakupiliśmy bilety do Splitu trasa musiała ulec zmianie. Z Sarajewa mieliśmy jechać do Mostaru, a następnie do Splitu.
Skład wyprawy był następujący:
- mój brat Marcin - razem byliśmy na Litwie w 2009 roku, Podlasiu 2010. Ma również w nogach powrót z Hiszpanii do Polski na rowerze.
- sam Jerzy Dudek :) - dobry znajomy Marcin. To między innymi z nim mój brat wracał z Hiszpanii do Polski
- moja skromna osoba
Do Katowic, skąd mieliśmy autobus do Chorwacji, dojechaliśmy pociągiem z Warszawy, który już na samym wstępie miał 40 minut opóźnienia. Na dworcu zachodnim stolicy czekaliśmy na transport już z kartonami na rowery, które Marcin załatwił parę dni wcześniej. Do Katowic dotarliśmy z jeszcze większym opóźnieniem. Na szczęście miejsce zbiórki na autokar Retmana (z tym biurem jechaliśmy do Chorwacji, jedno z niewielu, które jeździ w tym kierunku i chce zabierać rowery - cena biletu w obie strony z rowerem to 475 PLN), był niedaleko dworca PKP, bo za spodkiem. Walcząc z równowagą roweru i sakwami oraz kartonami dotarliśmy na miejsce odjazdu. Szybko zabraliśmy się za rozkręcanie rowerów, aby te zmieściły się do kartonów.
Jurek ruszył w drogę do Chorwacji punktualnie, my niestety zaliczyliśmy prawie godzinny poślizg z drugim autokarem. Do Splitu mieliśmy dotrzeć 16/07/2011 około godziny 11.