Info
Ten blog rowerowy prowadzi kojak z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 3382.66 kilometrów w tym 387.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.18 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 17470 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Czerwiec2 - 2
- 2012, Styczeń1 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 2
- 2011, Lipiec19 - 4
- 2011, Czerwiec5 - 0
- 2011, Maj3 - 2
- 2010, Wrzesień7 - 9
- 2010, Sierpień6 - 4
- 2010, Lipiec13 - 9
- 2010, Czerwiec7 - 6
- 2010, Maj1 - 0
- DST 1.25km
- Czas 00:11
- VAVG 6.82km/h
- Sprzęt Pierwszy
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2011 - początek wyprawy: transport na dworzec
Piątek, 15 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0
Nadszedł długo oczekiwany dzień: początek wyprawy na Bałkany, a konkretniej Chorwację, Czarnogórę, Albanię oraz Bośnię. Pomysł na tę część Europy urodził się w głowie mojego brata już ponad trzy lata temu - po tym jak wrócił z Hiszpanii na rowerze do Polski. Początkowo nasza wyprawa miała przebiegać mniej więcej następującą trasą:
Ze względu na fakt, iż zakupiliśmy bilety do Splitu trasa musiała ulec zmianie. Z Sarajewa mieliśmy jechać do Mostaru, a następnie do Splitu.
Skład wyprawy był następujący:
- mój brat Marcin - razem byliśmy na Litwie w 2009 roku, Podlasiu 2010. Ma również w nogach powrót z Hiszpanii do Polski na rowerze.
- sam Jerzy Dudek :) - dobry znajomy Marcin. To między innymi z nim mój brat wracał z Hiszpanii do Polski
- moja skromna osoba
Do Katowic, skąd mieliśmy autobus do Chorwacji, dojechaliśmy pociągiem z Warszawy, który już na samym wstępie miał 40 minut opóźnienia. Na dworcu zachodnim stolicy czekaliśmy na transport już z kartonami na rowery, które Marcin załatwił parę dni wcześniej. Do Katowic dotarliśmy z jeszcze większym opóźnieniem. Na szczęście miejsce zbiórki na autokar Retmana (z tym biurem jechaliśmy do Chorwacji, jedno z niewielu, które jeździ w tym kierunku i chce zabierać rowery - cena biletu w obie strony z rowerem to 475 PLN), był niedaleko dworca PKP, bo za spodkiem. Walcząc z równowagą roweru i sakwami oraz kartonami dotarliśmy na miejsce odjazdu. Szybko zabraliśmy się za rozkręcanie rowerów, aby te zmieściły się do kartonów.
Jurek ruszył w drogę do Chorwacji punktualnie, my niestety zaliczyliśmy prawie godzinny poślizg z drugim autokarem. Do Splitu mieliśmy dotrzeć 16/07/2011 około godziny 11.