Info
Ten blog rowerowy prowadzi kojak z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 3382.66 kilometrów w tym 387.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.18 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 17470 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Czerwiec2 - 2
- 2012, Styczeń1 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 2
- 2011, Lipiec19 - 4
- 2011, Czerwiec5 - 0
- 2011, Maj3 - 2
- 2010, Wrzesień7 - 9
- 2010, Sierpień6 - 4
- 2010, Lipiec13 - 9
- 2010, Czerwiec7 - 6
- 2010, Maj1 - 0
- DST 33.47km
- Teren 7.00km
- Czas 02:18
- VAVG 14.55km/h
- Sprzęt Pierwszy
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 8: Barczewo - Olsztyn
Czwartek, 22 lipca 2010 · dodano: 26.07.2010 | Komentarze 0
Rano standardowo: pobudka z lekkimi problemami :) śniadanie i pakowanie. Nie chcieliśmy wjeżdżać do Olsztyna drogą krajową nr 16, więc ruszyliśmy w kierunku Barczewka. Po drodze minęliśmy Jezioro Wadąg. Marcin jednak zadecydował, że popływamy w jakimś jeziorze po zwiedzaniu Olsztyna. Droga mija przyjemnie, niestety to już ostatnie kilometry naszej wspólnej jazdy podczas tej wyprawy. Do Olsztyna wjeżdżamy od strony Dywity, drogą krajową 51. Po prawej stronie w lesie idzie jakaś ścieżka rowerowa – ale nie jest napisane, gdzie prowadzi, więc jedziemy dalej drogą. Po kilkuset metrach widzimy znak B-9 – zakaz jazdy rowerem. Wjeżdżamy na tą ścieżkę leśna, która pozostawia naprawdę wiele do życzenia – wystające korzenie drzew, plus piasek łącznie z dużym nachyleniem terenu sprawiały ogromne problemy w trakcie jazdy. Bez sakw można by tak jechać, ale sakwy swoje ważą i nie ryzykujemy złapania dziury w dętce. Przy następnym wjeździe na drogę decyduję, że bezpieczniej jest nam jechać krajówką. Znaku B-9 nie ma powtórzonego, więc why not? Już znalazłem wytłumaczenie, gdyby zatrzymała nas policja. Niestety była to bardzo zła decyzja :/ Nie przejechaliśmy kilkudziesięciu metrów, a tu wyprzedza nas Renault Megane Sport i przez okno pani Policjant każe nam zjechać na najbliższym rozjeździe. Po zatrzymaniu się niepotrzebnie zaatakowałem funkcjonariuszy Policji, że tamtą drogą nie dało się jechać stąd taka nasza decyzja. Oni na to, że tutaj pobocza nie ma i zablokowaliśmy trasę. Gadu, gadu i niestety po mandacie: 100 zł, ale bez punktów karnych. Okazało się, że tam, gdzie ponownie wjechaliśmy na drogę to nie było skrzyżowanie, więc znak nie musi być powtórzony. Zapytaliśmy się ich więc jak mamy jechać dalej, oni zaś, że albo tutaj w dół jak mamy odwagę lub trochę na około, ale też w lesie. No nic, wybraliśmy drugą opcję i się rozstaliśmy, po prawie godzinnej rozmowie.
Przez ten postój z mojej winy musieliśmy w pośpiechu zwiedzić Olsztyn, zrobić zakupy i nie było już czasu na jezioro i obiad. Oto kilka zdjęć z Olsztyna:Olsztyn - rynek
© KojakOlsztyn - rynek
© KojakOlsztyn - rynek
© KojakOlsztyn - fragmenty murów miejskich z Bramą Wysoką (Górna Brama) z XIV w.
© KojakOlsztyn - rynek
© KojakBazylika konkatedralna św. Jakuba w Olsztynie
© KojakBazylika konkatedralna św. Jakuba w Olsztynie
© KojakBazylika konkatedralna św. Jakuba w Olsztynie
© KojakBazylika konkatedralna św. Jakuba w Olsztynie
© KojakKopernik w Olsztynie
© Kojak
Na dworcu Marcin miał pociąg do Warszawy wcześniej niż ja, więc pomogłem mu z rowerem i sakwami wpakować się do ostatniego wagonu – PKP nie zadbał o przedział rowerowy. Gdy Marcin odjechał, ja czekałem na pociąg do Wrocławia. Zrobiłem małe zakupy bo prawie 8 godzin podróży przede mną.
Podsumowanie:
W tym roku ponownie nie wypaliła Czarnogóra :/ Mam nadzieję jednak, że za rok zwiedzę ten kraj z Marcinem i może kimś jeszcze. Odwiedziliśmy nieznany nam, ale za to jaki piękny i zróżnicowany kulturowo kawałek Polski. Wrażenia będą niezapomniane, zwłaszcza, że relacja ujrzała światło dzienne. W 7,5 dnia zrobiliśmy ponad 600 km. Szału nie ma, ale dużo zwiedzania było. Zresztą tutaj liczy się obcowanie z natura, a nie kilometry :) Dzięki Marcin za wspólną jazdę, to dzięki Tobie rok temu zacząłem przygodę z rowerem i sakwami. Mam nadzieję, że za rok wypali Twój plan Bałkanów i razem podbijemy ten zapewne piękny, lecz zniszczony wojną i przez to mniej odwiedzany przez rowerzystów teren Europy.
Dzień poprzedni.